Na pewno większości z nas karp kojarzy się wyłącznie ze świętami i nie ma w tym nic dziwnego. Ryba ta zazwyczaj przyrządzana jest jedynie raz w roku – na Wigilię, a później całkowicie zapominana, aż do kolejnego Bożego Narodzenia. Przyznam szczerze, że karpia jadłam tylko raz w życiu i dopiero całkie niedawno zagościł on w diecie mojej rodziny na stałe.

 

Jak pewnie wiecie, jeżeli obserwujecie mnie już od dłuższego czasu, przez wiele lat nie jadłam w ogóle mięsa i ryb. Przez bardzo długi czas na diecie wegetariańskiej czułam się świetnie, ale z czasem stan mojego zdrowia, skóry i włosów zaczął coraz bardziej się pogarszać. Pojawiły się problemy ze skórą i cerą, hormonami, a nawet z pamięcią. W pewnym momencie zaczęłam tyć, mimo iż zawsze należałam do osób szczupłych, a na moich udach pojawił się cellulit. Zaczęłam dużo czytać w Internecie na ten temat i doszłam do wniosku, że powinnam zrezygnować z diety roślinnej. Najpierw wprowadziłam do swojej diety ryby, następnie mięso i w ciągu kilku miesięcy stan mojego zdrowia dużo się polepszył. Myślę, że jest to bardzo ciekawy temat, ale ponieważ mam wam naprawdę dużo do przekazania, na pewno poruszę go niedługo w jakimś oddzielnym wpisie tu na blogu lub filmiku na moim kanale na Youtube.

 

Karp – najzdrowsza polska ryba, której hodowla ma bardzo pozytywny wpływ na ekosystem

Pierwszą rybą, którą zjadłam była wędzona makrela, następnie rozsmakowałam się w łososiu, ale ponieważ od zawsze mam lekkiego bzika na punkcie zdrowego odżywiania, zaczęłam szukać informacji na temat tego, które ryby są najzdrowsze. Nie ukrywam, że najbardziej zależało mi na tym, żeby wzbogacić dietę Dawida i Bartka o jedzenie, które szybko uzupełni ewentualne niedobory.

 

Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jedną z najzdrowszych ryb jest właśnie nasz polski karp. Dlaczego? Bo nie jest faszerowany sztucznymi karmami i lekami. Poza tym w przeciwieństwie do wielu innych gatunków nie musi być mrożony i pokonywać setek czy tysięcy kilometrów, by znaleźć się na naszych stołach. Poza tym (o czym nie miałam pojęcia!) proces jego hodowli jest bardzo, ekstremalnie wręcz ekologiczny. Ryby są odżywiane w sposób naturalny, dokarmiane zbożami, nie ma mowy o żadnych hormonach, hodowla nie jest uprzemysłowiona, a ich wzrost nie jest w żaden sposób sztucznie napędzany anabolikami i trwa aż 3 lata. Co ciekawe, okazuje się, że bardzo często stawy karpiowe znajdują się na obszarach chronionych, takich jak na przykład Natura 2000. Tak więc hodowla karpia jest nie tylko zgodna z naturą, ale wręcz chroni wiele zagrożonych gatunków i ma bardzo pozytywny wpływ na środowisko. nie tylko dlatego, że wytwarza bardzo znikomy ślad węglowy.

 

„Bez karpia, stawy ulegają stopniowej, coraz szybszej sukcesji, porastają zwartym szuwarowiskiem, w którym jest miejsce już tylko dla pojedynczych gatunków ptaków. Wreszcie, po kilku ledwie latach, mierzwa korzeniowa roślin wodnych zaczyna wynosić się ponad powierzchnię wody i zajmuje coraz więcej przestrzeni, stawy wierzchowacieją, zniknęły już dawno odblaski słońca w wodzie, ptaki musiały poszukać sobie nowych siedlisk.” Cyt. z „Dzikie ptaki lubią karpia” autorstwa dr Mirosława Kuczyńskiego

 

Składniki odżywcze

Podstawowe składniki karpia to białko oraz tłuszcz, ale warto podkreślić, że ma on stosunkowo niewiele kalorii, ponieważ w 100 gramach jest ich zaledwie 100. Ryba ta jest bardzo lekkostrawna. Zawiera spore ilości kolagenu – składnika, którego w ogóle nie dostarczałam organizmowi będąc na diecie wegetariańskiej. Warto podkreślić, że karp zawiera znacznie więcej manganu, cynku, żelaza i wapnia niż na przykład tak modny łosoś czy popularny pstrąg oraz duże ilości witaminy D, wapnia i nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3. Tych składników nie może zabraknąć w diecie żadnego dziecka. Karp zawiera również antyoksydacyjne bioaktywne peptydy, a to oznacza nic innego jak to, że jedząc ją spowalniamy proces starzenia się organizmu oraz zapobiegamy rozwojowi wielu chorób cywilizacyjnych.

 

„Niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe są nie do przecenienia w diecie dziecka przede wszystkim ze względu na ich udział w prawidłowym rozwoju mózgu oraz układu nerwowego. Niedobór tych związków może nawet zahamować rozwój psychoruchowy dziecka. Kwasy te wpływają także na prawidłowy rozwój siatkówki oka, procesy widzenia oraz układ krążenia. Wzmacniają odporność dziecka, łagodzą stany zapalne, zapobiegają nadciśnieniu i miażdżycy. Eksperci zalecają, by łączna ilość kwasów omega-3 w codziennej diecie dziecka wynosiła 150-200 mg.” Cyt. dr Joanny Tkaczewskiej

pieczony karp nadziewany pieczarkami

 

Wielowiekowa polska tradycja

Z jednej strony tak popularny, a z drugiej w ogóle nie doceniany, co być może wynika po prostu z niewiedzy oraz szeroko rozpowszechnionych mitów na jego temat. Wstyd się przyznać, ale ja nawet nie wiedziałam, że karpia można kupić poza sezonem świątecznym i za pierwszym razem chciałam wybrać się do hodowli, ale na szczęście okazało się, że jest dostępny w małym sklepie rybnym w moim miasteczku. Nie wiem, czy wiecie o tym, że hodowla karpia jest wielowiekową polską tradycją.

 

„W Polsce planowy chów udomowionego karpia lustrzenia zapoczątkowano co najmniej w połowie XII wieku. Wzmianki dotyczące hodowli karpia znajdujemy m in. w opracowaniach źródłowych Stanisława Krzyżanowskiego i Bolesława Ulanowskiego, a także w rękopisie kapituły katedry krakowskiej z 1450 roku. Jednakże przyjmuje się oficjalnie, iż pierwszy pisany dokument o karpiu na ziemiach polskich pochodzi dopiero z roku 1466. Jan Długosz (1415-1480) w swoich kronikach opisuje m.in. herby rodowe rycerzy walczących w bitwie pod Grunwaldem.” Cyt. z opracowania dr Grażyny K. Agguire.

 

 

Polski karp nigdy nie smakuje mułem

Pierwszy raz karpia kupiłam podczas zakupów z mamą i pierwszym pytaniem, jakie zadała ona ekspedientce było: „Czy te karpie smakują mułem?”. Pani ekspedientka wybuchnęła śmiechem i wytłumaczyła nam, że karpie z polskich hodowli wcale nie są muliste. Wprost przeciwnie – mają bardzo smaczne i delikatne mięso. Niestety wiele osób wciąż jest przekonania, że tę rybę należy w jakiś specjalny sposób „odmulać”, aby była smaczna. Nic bardziej mylnego! Wymagania stawiane odgórnie hodowcom karpi są naprawdę bardzo restrykcyjne, dzięki czemu ryby te muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki. Mułem mogą smakować karpie z zagranicznych hodowli lub te, które są poławiane przed wędkarzy z przypadkowych miejsc, natomiast ryby hodowane w dobrych polskich hodowlach, w dobrze natlenionej, czystej wodzie, smakują naprawdę wybornie.

 

W jakiej postaci jeść karpia i jakich ziół używać?

Karpia można przyrządzać na wiele sposobów. Można go smażyć, dusić, gotować, grillować i piec. Bardzo smaczny jest gotowany i być może będziecie trochę zaskoczeni, ale można go nawet dodawać do sushi. Dobrze smakuje z dodatkiem ziół takich jak pietruszka, tymianek, estragon, majeranek, liście laurowe, ziele angielskie, koperek, czosnek, bazylia, cząber i rozmaryn.
Ja bardzo lubię karpia w galarecie, ale tym razem miałam ogromną ochotę na pieczonego karpia nadziewanego pieczarkami. Oczywiście bardzo chętnie podzielę się z wami tym przepisem, tym bardziej że nie ma co ukrywać – to danie jest po prostu bardzo ładne. Świetnie prezentuje się na stole nie tylko podczas świąt, ale będzie też idealnym wyborem na niedzielny obiad lub imprezę rodzinną. Tym bardziej jeśli chcemy zaskoczyć gości i to podwójnie. Raz, że podajemy karpia w okresie pozaświątecznym, a dwa, że jest to tak pyszna potrawa.

 

Przepis na pieczonego karpia nadziewanego pieczarkami

 

Składniki:

Karp o wadze około 2kg

200 gram pieczarek

70 gram masła

2 jajka

3 łyżki bułki tartej

1 łyżka świeżej natki pietruszki

połowa cytryny

sól himalajska, pieprz

opcjonalnie do dekoracji: świeży tymianek i pomidorki koktajlowe

 

 

Przygotowanie: 

1. Karpia nacieramy dokładnie solą i skrapiamy sokiem z cytryny. Ja na co dzień podaję karpia bez głowy, ale jeżeli chcecie, żeby danie wyglądało bardziej wykwitnie, możecie ją oczywiście zostawić.

 

2. Pieczarki drobno siekamy i wrzucamy do miski.

3. Żółtka oddzielamy od białek i ucieramy z 50 gramami masła. Dodajemy do pieczarek. Następnie dodajemy do całości bułkę tartą, sól, pieprz i ubite na sztywno białka. Delikatnie mieszamy.

4. Środek karpia wypełniamy farszem. Możemy go zszyć lub spiąć wykałaczkami, ale ja nigdy tego nie robię.

 

5. Kładziemy karpia na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, polewamy resztą masła, którą uprzednio roztapiamy.

 

6. Pieczemy około 50 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza bez termoobiegu.

Smacznego!

 

Koniecznie dajcie mi znać, czy karpia jecie również poza świętami, czy może jak na razie gościł na waszym stole tylko w Wigilię. Jestem też bardzo ciekawa, jakie są wasze ulubione przepisy na karpia. Piszcie w komentarzach!

 

 

Więcej informacji i ciekawostek na temat karpia znajdziecie na stronie www.polskikarp.com.

 

Materiał współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego w ramach Programu Operacyjnego „Rybactwo i Morze”.

karp zdrowy z natury