Naturalne piękno…

Patrząc na okładki gazet które przyozdabiają swoją osobą zjawiskowo piękne kobiety o idealnych wymiarach ciała, z gładką promienną skórą pozbawioną jakichkolwiek niedoskonałości, można nabawić się niezłych kompleksów. Media podsuwają nam pod sam nos postacie, którym nigdy nie będziemy w stanie dorównać pod względem wizualnym, a to z kolei frustruje i zaniża poczucie własnej wartości.Kobiety na całym świecie coraz częściej czują się nieatrakcyjne, porównując się wciąż z nierealnymi tworami Photoshopa na okładkach brukowców, co z kolei druzgocąco działa na ich samoocenę. Nie zdają sobie sprawy, że ślicznotki uśmiechające się promiennie na zdjęciach w rzeczywistości nie wyglądają tak jak się je ukazuje. Wykwalifikowani edytorzy „pomagają” im wyglądać zjawiskowo. Korygują to, co nie pasuje do zdjęcia, poprawiają detale wyglądu sfotografowanej postaci, co w efekcie daje prawie całkiem inną postać.

Obecnie naturalne piękno to prawie już abstrakcyjne pojęcie. Króluje sztuczność i ukrywanie swojego prawdziwego oblicza. Mało już która dorosła kobieta, a coraz częściej i nastolatka pokaże się publicznie bez choćby śladu makijażu na twarzy. Dodaje to pewności siebie i świadomości że przynależy do grupy kobiet dbających o swój wygląd zewnętrzny. Inspirują się wyroczniami modowymi, chcą wyglądać tak jak kobiety w magazynach. Idealne, szczupłe, piękne nawet bez makijażu. Warto jednak zwrócić uwagę, ze wszystkie te piękne kobiety, modelki, których fotografie oglądamy, najprawdopodobniej bez makijażu, wymyślnych strojów i pomocy Photoshopa wyglądają równie zwyczajnie jak podziwiające je zwykłe kobiety. I niby większość czytelników dobrze o tym wie, a i tak zadręcza się że w porównaniu z idealnymi postaciami na okładkach są brzydcy, grubi i niezgrabni.

Ostatni „eksces” w świecie mody który objawił się modelkami XL, wywołał niezłą burzę. Postacie w katalogach z ubraniami, czy po prostu na okładkach gazet, wreszcie zaczęły przypominać prawdziwe kobiety, nieraz z nadprogramowymi kilogramami, o pełnych kształtach, niekoniecznie tak idealne jak te poprawione przez profesjonalistów, czy wychudzone, młode dziewczyny o zapadniętych policzkach spacerujące po wybiegach w ubraniach najsłynniejszych projektantów. Społeczeństwu idea pełniejszych kształtów przypadła do gustu. Porównywanie się z nimi nie było już takie straszne, kobiety poczuły się wreszcie lepiej, widząc ze nawet będąc nieco pulchniejszym można wyglądać pięknie i seksownie. Fenomen ten jednak został ostro skrytykowany przez najpopularniejszych i najwyżej cenionych projektantów świata, m. in. Karla Lagerfelda, który stwierdził że ubrania jego projektu nie mieszczą się na takiego pokroju modelkach, i ze tylko rozmiar „0” jest dobry. A te same dziewczęta pokroju XL w końcu złamały się pod presją i obecnie mieszczą się w standardach Legrfelda.
Dobra obserwacja i obiektywizm podczas oglądania „poprawionych” modelek pomaga zweryfikować, co jest właściwe, a co szkodzi samoocenie zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Naturalne piękno tkwi w każdej istocie ludzkiej, jest to uniwersalna prawda która ma swoje odniesienie w rzeczywistości. Warto również pamiętać, że każdy człowiek ma swoje własne indywidualne cechy, które czynią go wyjątkowym. A „wyfotoszopowane” fotki z czołówek brukowców może lepiej wyrzucić do kosza na śmieci.